środa, 29 sierpnia 2012

No to wczoraj, trochę z Martą i Klaudyną. Huragan wpadł do dziadków. Zakupy z Martyną.Kurcze podobno dwie godziny w topazie byłyśmy, nikt się nie martwił. Cześć i już. Nie ma to jak jeść schabowe na kolacje. No i doobra noooooc u Martyny ♥ z rańca ahahaha. Nie ma to jak o 22 iść na plac zabaw z ochotą bujania się na huśtawce, wrócić szybciej niż się wyszło z domu. Boję się. Malutki mistrzem. taki tak szum że za późno wróciłyśmy. ajjj. No właśnie skończyłam prasować i sprzątać dom czekam na Martynę i lecimy na roweryyy ;> chwytamy ostatnie chwile wolności i ostatnie promienie słoneczka. Wyczuwam bolące nogi i żebra. Co by tu odwalić? xyz
ot co
im rozamunda
zawiaoo uśmiechemm...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz