piątek, 1 lutego 2013
Part III ostatnie w te ferie..
Pospane. Miasto z Martyną. Lekarz odwiedzony.. Potem tylko kanapa. Chyba dzień na leniucha dobrze wyszedł. Zarywamy kolejną noc, no bo co. Nie spakowałam się.
Luźno. Śmieję się fajnie jest. W nocy każdy jakiś taki otawrty się robi, no to żaliimy. Niemożliwe już się ładuje. Nie śpimy, nienie.
Trzeba wstać za 6godzin i dokonać jakotakich zakupów, wyprasować się, zapakować i w drogę.
Czuje się tak, jakbym nie istniała, zniknęła jakby zawaliło się na mnie sto pięter.
Helena dziękuję ♥
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz