czwartek, 29 grudnia 2011
No rzecz jasna nie ma to jak obudzić się o godzinie 12;43. Uświadomić sobie że się wystawiło Karolinę i nie poszło z nią na zakupy. Szybko zlecieć na dół z nadzieją że może jeszcze nie wyszła i jest na gg. No ale jej nie było, złudne nadzieje.
Potem dzwonić do niej i ją przepraszać. wiem za to mnie kochasz, wybacz mi :* no potem przybyła Klaudyna, potem do Karoliny, nie ma to jak zostawienie coli pod płotem, przecież nikomu nie chciało się jej nieść. Potem znowu do mnie. No siedziałyśmy odpowiadałyśmy na durne pytania. Potem zabawa w chowanego, czerwone bransoletki na rękach:>, wykorzystywanie kogoś czyli mnie.
No całkiem spoko :) Tylko jak ten dzień mi szybko minął.. No jutro już piąteczek, trzeba wstać wcześnie, ogarnąć jakieś lekcje, potem z dziewczętami do Klaudyny, No trzeba jakoś zapamiętać ostatni piątek w 2011 :) Się rozpisałam. niepotrzebnie.
nie mając Ciebie martwię i boję się o Ciebie, przepraszam taka jestem
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz