wtorek, 1 maja 2012
Nie udana noc. Mała operacja zawsze spoko. Operacja pt: Scharatana pięta domi, oraz szkoło w pięcie ''
Nie wyspałam się wcale. Potem kościół, ze ja wykosiłam pół podwórka? że tak. że się znów opaliłam. Że potem zamulałam u dziadków i się wybrałam do Karoliny. Nie ma to jak jeść lody na kanapie oglądając Julkę, że się martwimy kto zje czekoladową część, że Karoliny mama liczy nam kalorie. No fajnie. Nie ma to jak jeść lody pomieszane z chipsami. Zacny plan. No i bez odpału u nas to nie ma szału. hahaha że my jako jedyne nie poszłyśmy na dyskotekę i ognisko ? ups wolałam dziś siedzieć i bawić się w kuternogę. *____* . Dzięęęęęęęękuję Kaaaaaaaaaarolino! ♥.♥ mhymymym. A jutro zapowiada się kolejny zacny dzień i noc. Najpierw zakupy, dentysta, dziadki, szybko się ogarniamy i lecimy na ognisko do Daniela, i będzie jego kolega - Patryk, i jaramy tym jak mało czym. noooooo i zapowiada się dość dobrze, już chce wracać po tym lesie po ciemku, naaał!
mam uczucia i dlatego życie mnie tak boli.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz