środa, 11 kwietnia 2012
Takie pierdzielenie o szopenie. Nie ogarniam świata, a co dopiero siebie i lekcji. Przeżyłam dzień w szkole, było tragicznie ale pomińmy. Potem dom. Nieumiejętność liczenia pieniędzy! Potem przyjechał Daniel, pogadane. Właśnie siedzę i kończę angielski. jeszcze tylko wydrukować sprawdziany z biologi, nauczyć się słówek z angielskiego, przetłumaczyć teksty z niemieckiego, wypisać właściwości kwasów i takie tam. Zacząć czytać syzyfowe prace, dokończy księżyc w nowiu i skórę. Nie idę spać. a jutro szkoła? tak. aby przeżyć, potem lekcje i jedziemy na spotkanie prezesów. ahhh. Cudowny start! Mogę już rzygać?
Uwierz, że pomimo chwilowych złości, nie jest mi wszystko jedno
Ona nie chciała się narzucać. On nie chciał Jej za bardzo komplikować życia sobą. Tak jakby nie wiedzieli, że znaczą dla siebie więcej niż wszystko
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz